artykuł z gazeta.pl
rozbawił mnie
"Oglądaliśmy ich przez miesiąc. Nasze żony widzieliśmy rzadziej niż ich. W zasadzie czuliśmy, że stajemy się jedną wielką rodziną. Niezbyt kochającą się rodziną, niekoniecznie rodziną, która lubi się spotykać częściej niż raz na rok na imieninach u cioci. Ale rodziną.
W rankingu starałem się nie brać pod uwagę błędów językowych, ani drobnych pomyłek, których sami robimy 100 razy więcej. Zignorowałem też większość lapsusów - bo one są wpisane w komentatorstwo jak literówki w relacje Z czuba. Oceny są za "ogólne wrażenie w skali 1-10 (z plusami i minusami), gdzie 10 to Tomasz Zimoch, 5 to średnia krajowa, a 1 to... zresztą sami spójrzcie.
Być może był jeszcze ktoś, o kim zapomniałem, ale jeśli tak było, to raczej jego wina, a nie moja.
Bożydar Iwanow - 8. Zdecydowanie najlepszy i to zarówno w studio, jak i na stadionie. Nie popełniał dużych błędów, nie mylił piłkarzy, nie nudził, nie narzucał się, nie mędrkował, nie dawał się ponieść złym emocjom. Do tego ekspert jeśli chodzi o wymowę holenderskich nazwisk. Jakieś wpadki by się znalazły, może ocena powinna być niższa - ale obczailiście jego skarpy?
Zbigniew Boniek - 7. Zdecydowany lider wśród polsatowskich ekspertów. Przede wszystkim nie jest sztucznie nadmuchanym autorytetem, tylko po prostu autorytetem - jako wielki piłkarz. Rozsądnie i z klasą wypowiadał się po meczach Polaków, co - jak się okazało - było nie lada osiągnięciem. Jako komentator wspomagający - popełniał błędy, bywał stronniczy ("Przerzuć na drugą stronę! Niestety, nie przerzucił!"

, czasem bardziej interesował się sobą, niż meczem. Ale wszystko robił z ogromnym wdziękiem, więc bez problemu można mu wybaczyć. Barwna postać, niesztampowe bon moty (nasz ulubiony to "kolektywna mizeria"

, do tego dochodzi jego wywiad z Platinim - pewnie najlepszy materiał Polsatu na całym turnieju. Największą wtopę zaliczył po meczu Polaków z Austrią: Bożydar Iwanow wyjaśnił, co musi się stać w ostatniej kolejce, żeby Polacy awansowali do ćwierćfinałów, zrobił to bardzo jasno i klarownie, ale nieopatrznie dodał, że nie wie, czy wszystko było zrozumiałe. W tym momencie w słowo wszedł mu Boniek - "To pozwól, że ja to wyjaśnię" - i powiedział dokładnie to samo, trzy razy dłużej i trzy razy bardziej zawile.
Marcin Feddek, Przemysław Pełka, Tomasz Włodarczyk, Paweł Wójcik - 6+. Wspólna ocena dla żołnierzy Polsatu. Komentowali na stadionach, robili reportaże i felietony. Bez fajerwerków, z kilkoma drobnymi błędami, ale bez poważnych wpadek. Profesjonalna robota.
Roman Kołtoń - 6. Romanów Kołtoniów jest dwóch. Pierwszy z nich pracuje jako komentator wspomagający oraz ekspert przed- i pomeczowy. W tej roli jest niezły, o ile nie zapatrzy się na mecz i nie zamilknie na 15 minut. Drugi Roman Kołtoń jest komentatorem głównym i wtedy przez większość czasu ogranicza się do wykrzykiwania nazwisk zawodników, imienia Ibrahimovicia i stref boiska. Wygląda to tak: Ibrahimivić. Ljungberg. Pole karne! Zlatan! Akinfiejew! Środek boiska.
Czesław Michniewicz - 5+. Lepszy z dwójki ekspertów przy tablicy z magicznym ołówkiem (choć magiczny ołówek na tych mistrzostwach był passe). Na początku nieco spięty, ale gdy już nabrał wigoru - dowcipny, elokwentny i niebanalny. Kilka marynarek przejdzie do historii polskiego futbolu. Jerzy Engel tłumaczy jaśniej, a Jacek Gmoch bardziej gmochowato, ale Michniewicz ma trochę z jednego i trochę z drugiego, co okazuje się być nienajgorszą kombinacją. Ale jest spore pole do poprawy.
Mateusz Borek - 5. Okręt flagowy Polsatu. Gdyby ograniczył się tylko do komentowania meczów mógłby mieć w naszej skali i 10, bo to polska ekstraklasa w której rywalizuje on i duet Twarowski/Smokowski z Canal+. Merytorycznie bez zarzutu, czasem wręcz imponująco. Do tego ciekawie i - co bardzo ważne - w rytmie meczu. Elokwentnie i często bezbłędnie. Ale niestety, Mateusz Borek w studio był dramatyczny. Zarzutów jest kilka: 1) Nieoddzielanie informacji od komentarza. 2) Niemożebne wychwalanie swoich ekspertów - jeszcze raz usłyszelibyśmy o Piotrze Świerczewskim, że jest wielką gwiazdą, to byśmy wybuchli. 3) Podlizywanie się ekspertom, szukanie u nich poklasku, jakby ich opinia o Borku była ważniejsza, niż opinia widzów. 4) wywiad z Kubą Błaszczykowskim - zaczął się od "Dziś, 21. czerwca o godzinie 19.38 Kuba Błaszczykowski ujawni całą prawdę o polskiej reprezentacji. Aż boję się pomyśleć o tym, co usłyszymy", a skończył na namolnym szukaniu "haków na Beenhakkera", tym bardziej żenującym, im bardziej Błaszczykowski odmawiał w tym wspópracy. 5) Próby bycia autorytetem moralnym - zupełnie nieudane.
Red - 5. Pojawiał się przy meczach Chorwatów, nie dało się go przegapić, więc znajduje się w naszym zestawieniu. W sumie to nie wiemy, co o nim myśleć - a może nawet nie o nim, ile o idei zapraszania gwiazd i gwiazdeczek popkultury do komentowania sportu. Gdy w studio pojawia się Olaf Lubaszenko, Marek Kondrat, Maciej Kozłowski (choć w rolach niekomentatorskich ich lubimy), czy Marcin Daniec (brrr...) i grają ekspertów od polskiej piłki nożnej to jesteśmy raczej na nie, ale gdy taki Red trochę zna się na piłce chorwackiej i mówi rzeczy, których żaden inny ekspert czy dziennikarz w studio nie wiedzą - to może nie jest to zły pomysł?
Wojciech Kowalczyk - 4+. Ta zaskakująco wysoka ocena byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie to, że krytykował Beenhakkera przy każdej okazji. Nie mamy nic przeciw krytykowaniu Beenhakkera, ale gdy słyszymy tę krytykę podczas meczu Hiszpania - Włochy i w zasadzie przy każdej innej okazji, to mamy dość. Poza tym - pozytywne zaskoczenie. Uparty, zadziorny, kłótliwy - ale w tym wszystkim bardzo naturalny, pewny siebie i przekonany do tego, co mówi. Jego niezłomne kibicowanie Hiszpanii zdobyło mu nasze uznanie. Na tle kolegów wypadł też nieźle merytorycznie, widać, że się przygotowywał do tego turnieju. Nieźle - to znaczy 4+ w skali 1-10.
Marek Koźmiński, Jerzy Brzęczek - 3. No byli. Chyba. Nic ciekawego nie powiedzieli, ale też nie ma się do czego przyczepić. Puff - byli i nie ma.
Tomasz Hajto - 3=. Ulubiony blog sportowy pisał tak: "Tutaj w studiu siedzą sfrustrowani panowie po 30-tce z nażelowanymi fryzurami, którzy komentują nieudany występ podopiecznych Beenhakkera z perspektywy piłkarskich Bogów. Tyle, że Bogami nie są. Hajto z miną wszystkowiedzącego guru defensywy piętnuje błędy Jopa ale my też pamiętamy popisy pewnego obrońcy w 2002 - jak się przebiegło korkami po Koreańczyku, albo jak się nie potrafiło nadążyć za przeciętnym Pauletą. Wyczyny pozaboiskowe przemilczymy". Te zdania w liczbie mnogiej naszym zdaniem też głównie pasują do tego komentatora. Tomasz Hajto ma te same cechy co Kowalczyk - zadziorność, butę, wyrazistość - ale w jego wypadku są one niesłychanie drażniące, agresywne, nieprzyjemne. Jasne, że zaczynaliśmy uprzedzeni do Hajty. Ale nie bez powodu. A wszystko to strasznie szkoda, bo Tomasz Hajto ma zadatki na naprawdę ciekawego i fajnego komentatora.
Piotr Świerczewski 2. Zdecydowany lider wśród ekspertów, ale jeśli chodzi o żarty na temat kiełbasek, którymi raczono się w studio przy wyłączonych kamerach. Przed Euro zapowiadał, że będzie mówił bez ogródek co myśli - niestety wychodziło mu to tylko w temacie grilla. Miałki, bez wyrazu. Powinien dostać ocenę "1", ale wtedy dla kilku innych zabrakło by skali.
Tomasz Iwan 1. To jest niemożliwe, żeby mówić aż tyle i nie powiedzieć absolutnie nic ciekawego, mądrego, ani dowcipnego. Znacie takie sytuacje, kiedy ktoś zupełnie obcy robi coś, czym wy jesteście zawstydzeni i chcecie jak najszybciej wyrzucić to z pamięci, żeby pozbyć się tego zupełnie niezawinionego przez was wstydu? Mam kolegę, który nazywa to "syndromem bobra". Miałem syndrom bobra za każdym razem, gdy Tomasz Iwan cytował statystyki spisane na kartce, którą próbował schować i z której udawał, że nie czyta.
Marcin Adamski 1. Sam jego występ byłby największą komentatorską wpadką Polsatu na Euro, gdyby nie to, że stacja powierzyła mu jeszcze zrobienie wywiadu z Michałem Żewłakowem.
Michał Probierz 1-. Spójrzmy. Zobaczmy. Widzimy. Tę samą pracę co on (opisywanie tego, co pokazuje się na tablicy ze składami) mógłby wykonywać przypadkowo wzięty z ulicy człowiek i do tego za znacznie mniejsze pieniądze. Michał Probierz raz komentował mecz. Do teraz mam dreszcze."
Bohdan Pękacki